Weston Peick: wyjątkowa kariera zakończona zbyt szybko [WYWIAD]
Historia jego kariery mogłaby służyć za inspirację dla wielu młodych zawodników. Scenariusz filmu też byłby niezły. Szczery i ciężko pracujący, początkowo zawodnik bez wsparcia fabrycznego, który stał się fabrycznym riderem, pokonał ogromne przeciwności losu, aby osiągnąć wyżyny, których większość profesjonalnych zawodników nigdy nie osiągnie.
Jego naturalne podejście sprawiło, że po drodze było również kilka dość interesujących chwil, takich jak moment, w którym ze złością kopnął swój motocykl ze stojaka w paddocku, kiedy myślał, że nie zakwalifikował się do Daytona lub gdy "Peick Tyson" stracił opanowanie i posłał całą serię ciosów w stronę Vince'a Friese'a podczas transmisji w amerykańskiej telewizji. Jego zdolność do regeneracji po poważnych wypadkach przyniosła mu również reputację niezwykle twardego, co doprowadziło do sformułowania niezliczonych humorystycznych porównań z Chuckiem Norrisem. Na przykład, czy wiesz, że Norris nosi kostium Westona Peicka w Halloween?
Niestety Peick był zmuszony niedawno ogłosić wycofanie się z wyścigów. Jest to efekt brutalnego wypadku, który miał miejsce podczas Supercrossu we Francji tuż przed sezonem 2019. Wypadek, który oprócz wielu innych kontuzji, spowodował utratę wzroku w prawym oku. Wraz z utratą wzroku, jego postrzeganie głębi jest znacznie ograniczone, a przy kasku i goglach podczas jazdy, jego wzrok staje się jeszcze większym problemem. Wywiad przytaczamy za RacerX.
Weston, co słychać, jak się masz?
Weston Peick: - Dobrze, jestem po prostu zajęty! Próbuję dobrze się bawić, jednocześnie prowadzić firmę i robić rzeczy związane z moto z Fly. To dość szerokie spektrum.
Czy powiedziałbyś, że jesteś teraz bardziej zajęty niż wtedy, gdy ścigałeś się w pełnym wymiarze godzin?
WP: - Mam takie wrażenie. Mam teraz 20 razy większy stres niż wtedy, gdy się ścigałem. Niestety, sam się w to wpakowałem.
Z jakiego powodu?
WP: - Po prostu biznes, który założyłem. Obsługa klienta - działa bez przerwy. Radzenie sobie z marudzącymi ludźmi i zajmowanie się wszystkim. Składanie zamówień, księgowi, przedstawiciele firmy, to, tamto, próbujesz zapamiętać milion rzeczy i robi się cholernie ciężko.
Narzekający ludzie są najlepsi. Wydajesz się być typem faceta, któremu naprawdę by się to podobało.
WP: - [Śmiech] Nie mam cierpliwości. Sam nie wiem, jak sobie z tym radzę. Staram się wiele z tego przekierować na moją sprzedawczynię, ale koniec końców robię to.
Jaki masz biznes?
WP: - Otworzyłem sklep meblowy. To coś w rodzaju centrum rabatowego. Nasz sposób, w jaki działamy, jeśli chcesz coś teraz kupić, możesz to kupić z podłogi i zabrać ze sobą.
Jak w to wpadłeś? To nie jest do końca klasyczna ścieżka po wyścigach.
WP: - Mój sąsiad pracuje w tej branży od 20 lat i po kontuzji zapytał mnie: "Co zamierzasz zrobić? Czy zamierzasz się jeszcze ścigać? " Pomyślałem: "Jeszcze nie wiem, stary, jest wcześnie". Powiedział: "Cóż, jeśli kiedykolwiek zechcesz otworzyć sklep meblowy, zróbmy to". Prowadzi magazyny, sprzedaje z magazynów i nie prowadzi rzeczywistej działalności w sklepie. Wiedział o wolnej dzierżawie w kompleksie handlowym i zapytał, czy chcę w to wejść, ale nie miałem pojęcia. Było jeszcze tak wcześnie i nie miałam pojęcia, co robię, nadal się leczyłem. W końcu pomyślałem: "Chrzanić to, czemu nie", bez zastanawiania się, ile pracy będzie wymagało prowadzenie biznesu detalicznego. Powinienem był wiedzieć, ponieważ byłem właścicielem sklepu z e-papierosami przez jakieś pięć lat. Ale nie miałem z tym zbyt wiele do czynienia, moja siostra była kierownikiem. To koszmar, ujmijmy to w ten sposób.
Twoja emerytura stała się faktem. Czy był jakiś konkretny moment, w którym już wiedziałeś, czy też decyzja rozwijała się powoli?
WP: - Kiedy wróciłem do Stanów, trzeci okulista, z którym się spotkałem, dość konsekwentnie powiedział, że mam uszkodzenie nerwu wzrokowego i straciłem 95% możliwości widzenia w oku. Powiedzieli, że dają mu rok, a jeśli moja wizja się nie zmieni w tym czasie, wtedy będę mógł umówić się na ponowną wizytę. Więc po roku, nadal nie widzę nic w tym oku, nigdy nie miałem widzieć. Nigdy nie przyjmuję "nie" jako odpowiedzi i nie lubię lekarzy, więc pomyślałem: "Chrzańcie się, zamierzam udowodnić, że się mylicie". Ale koniec końców nie było lepiej i poszedłem na wizytę na początku tego roku. Właściwie mieliśmy nakręcić mój film o przejściu na wyścigową emeryturę na początku tego roku, ale potem wydarzył się COVID. Po prostu nie wyleczyłem się w danym czasie, więc musiałem zrezygnować i przejść do drugiego etapu.
Z czym zmagałeś się psychicznie, podejmując tę decyzję?
WP: - Podjęcie takiej decyzji jest zawsze trudne i nawet teraz nie lubię o tym mówić, ponieważ to wszystko jest kłopotliwe. Zawsze miałem mentalność "nigdy sie nie poddawaj", więc jest ciężko, gdy trafia się kontuzja, która cię eliminuje. To nie jest zamierzone przejście na emeryturę: "Zrobiłem, co chcę". Na szczęście byłem w stanie zająć dużo czasu innymi rzeczami, takimi jak praca z Fly i prowadzenie firmy, co pomogło mi przejść przez to. Cieszę się, że byłem wtedy bardzo zajęty. Pomogło mi to oderwać się od tego. Jak ze wszystkim, są wzloty i upadki. Miałem jeszcze trzy lub cztery lata i właśnie zacząłem osiągać szczyt. Trudno nad tym przejść do porządku dziennego. Ale patrząc wstecz, miałem dobre dziesięć lat, walczyłem i dotarłem do grona najlepszych.
Czy kiedykolwiek rozmawiałeś z Cedrikiem Soubeyrasem po wypadku?
WP: - Nie, nie rozmawiałem. Nigdy nic od niego nie usłyszałem. To nie była jego wina, to był wypadek podczas wyścigów. To był mniej lub bardziej problem mój i Dylana Ferrandisa, ponieważ obaj mniej więcej razem wjechaliśmy w zakręt. Wysunął się do przodu i poszedł w lewo i myślę, że zniosło mnie trochę w prawo i wtedy zderzyliśmy się. Nie usłyszałem nic od żadnego z nich. Gdybym to był ja, ze zwykłej uprzejmości myślę, że coś bym powiedział, ale to inni ludzie i mają swój własny sposób postępowania.
Możesz teraz jeździć, więc prawdopodobnie ludzie to czytają i zastanawiają się, dlaczego nie możesz się ścigać.
WP: - Jazda teraz jest niezwykle trudna. Osobiście nie lubię już zbytnio jeździć. Inaczej, lubię jeździć, ale nie tak często, ponieważ tak ciężko jest jeździć z jednym okiem. Trzeba to robić często, aby czuć się z tym komfortowo. Za pierwszym razem, gdy jechałem, moja percepcja głębi była straszna. Wykonywałem za krótkie skoki, przeskakiwałem za daleko, przestrzeliwałem zakręty i nie mogłem śledzić kolein. Moje postrzeganie głębi jest tak upośledzone, że bardzo przeszkadza. To również przeszkadza mi w widzeniu peryferyjnym. Nie widzę niczego prawym okiem, a mając założone gogle i kask, nie masz dobrego pola widzenia. Pomyślałem, że może mógłbym ścigać się z jednym okiem, ale kiedy brałem udział w Surfercrossie, około rok temu, kiedy wyjechaliśmy z bramek i dotarliśmy do połowy pomyślałem: "Cholera, nic nie widzę na prawo ode mnie" Kiedy to obejrzałem, zobaczyłem, że prawie zmiotłem grupę ludzi, ponieważ nie widziałem z prawej strony. To denerwujące, kiedy nawet nie możesz stwierdzić, czy ktoś jest tuż obok ciebie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że ściganie się z jednym okiem nie będzie możliwe. To naraża innych ludzi i mnie na niebezpieczeństwo.
Mówiłeś o wyrwaniu się z grona zawodników bez wsparcia. Dostałeś fabryczny motocykl i stanąłeś na podium w Supercrossie. Kiedy patrzysz na to, czujesz dumę i zadowolenie, czy też myślisz: "Oczywiście, że to wszystko zrobiłem, to jest to, co zawsze zamierzałem robić".
WP: - Trochę oba. Jestem dumny z tego, że byłem w stanie wyjść od bycia zawodnikiem bez wsparcia, który nie miał prawie nic. Od wiązania końca z końcem od weekendu do weekendu, aby tylko dostać się na wyścigi, ale zawsze miałem plan, który jest największą rzeczą, która mi pomogła. Pracowałem z trenerem mentalnym, swego rodzaju przewodnikiem, a także z innymi ludźmi, a on powiedział: "Najlepsze, co możesz zrobić, to stawiać sobie cele. Co widzisz za pięć lat? Powiedz mi." Więc przerabiałem realistyczne i nierealistyczne cele dotyczące tego, gdzie będę w przyszłości. Pomogło mi to dotrzeć do miejsca, w którym jestem, co było moim celem. Na każdy wyścig szedłem z celem. Zawsze patrzyłem w przyszłość i myślałem co będzie dalej. Inną rzeczą była otwarta głowa i możliwość akceptowania nowych rzeczy oraz zmian, ale jednocześnie mówienie ludziom "nie", co robiłem wiele razy. "W porządku. Zbuduję własny motocykl, ponieważ wiem, że będzie lepszy niż to, co możesz mi zaoferować ". Było przez to wiele wzlotów i upadków, ale nie chciałbym tego cofnąć.
Cóż, ustawiłeś model dla innych zawodników bez wsparcia próbujących robić to samo. Gdybyś mógł dać im jedną radę, co by to było? Wyznaczać cele?
WP: - Wyznaczanie celów nie jest najważniejsze. Zawsze wkurzali mnie zawodnicy, którzy się użalali nad sobą: "Biedny ja to, biedny ja tamto, nie otrzymuję żadnej pomocy". Przez pięć lat nie miałem prawie nic. Miałem pomoc, ale nie miałem jej zbyt wiele. Walczyłem. Budowałem własne motocykle na wyścigi. To, co mogę powiedzieć, to: miej plan. Widzę, jak zjawiają się na torze treningowym i jeżdżą na pół gwizdka. Nie mają planu. Przyjeżdżają, rozmawiają ze swoimi kumplami i robią kilka okrążeń. Za każdym razem, gdy szedłem na tor, miałem plan. Wiedziałem dokładnie, co będę robił tego dnia. Zawsze miej plan. Jeśli nie masz planu, nigdzie nie dotrzesz. Będziesz tam siedział i jeździł w koło i nigdy nie będziesz robić postępów, ponieważ nie masz planu, chyba że masz naturalny talent, jak niektórzy ludzie w tym sporcie.
Myślę, że wielu takich zawodników potrzebuje takiego planu. Wiesz, co będziesz robić przez rok. Nie próbuj jechać każdej rundy i po prostu walcz, walcz i walcz. Nie jedź z Kalifornii do Nowego Jorku, jeśli wiesz, że będziesz do niczego. Zostań w domu, weź się do pracy i przyjedź na rundę, która jest bliżej, podczas której wiesz, że możesz dobrze sobie radzić i błyszczeć. Zrobiłem wszystkie rundy Supercrossu, ale Motocrossu nie. Wiedziałem, że nie stać mnie na to, więc zostałem w domu i pracowałem nad sobą, ulepszyłem swój motocykl i pojawiłem się na lokalnych rundach, gdzie mogłem dobrze pojechać i pokazać swój prawdziwy potencjał. To dużo pracy i nie było to łatwe. Wielu zawodników, po prostu nie ma tego pędu. Wolą raczej powiedzieć "ścigam się w Supercrossie" lub "mam licencję zawodową". W dzisiejszych czasach często to widzę i trudno jest pomagać takim ludziom.
Cóż, muszę się z tym zgodzić. Jeśli chodzi o inny temat, wszyscy słyszeliśmy dowcipy w stylu Chucka Norrisa, które ludzie opowiadali o tobie. Czy są takie, które zwróciły twoją uwagę lub które szczególnie ci się podobały?
WP:- [Śmiech] Słyszałem ich tak wiele, że nawet nie pamiętam. To była prawdopodobnie jedna z najlepszych części mojej kariery, słuchanie tych wszystkich żartów.
Tak, były wszędzie. Wszyscy je wymyślaliśmy. Zawsze starałem się umieścić je w tekstach, kiedy było to możliwe. Myślę, że napisałem kiedyś w raporcie dotyczącym kontuzji, że musieli zabrać kostki wygradzające na pogotowie po tym, jak się na nich rozbiłeś.
WP: - [Śmiech] Nie mogę nawet powiedzieć, który z nich był moim ulubionym, było ich tak wiele. Dobre czasy.
Dzięki za poświęcony czas, Weston. Do zobaczenia na wyścigach.
WP: - Tak, życie toczy się dalej. Cieszę się, że jestem ambasadorem marki WPS i Fly i nadal będę jeździć na wyścigi, jeśli oczywiście COVID niczego nie schrzani w przyszłym roku.
Video - Weston Peick jest gotowy na nowy rozdział. W tym video opowiada o wzlotach i upadkach swojej kariery jako profesjonalnego zawodnika motocrossowego i supercrossowego.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze